niedziela, 30 grudnia 2012

Watchman Angelic Part 3






Part 3
Take me with you




Odsunęłam się i zmieniłam postać, me skrzydła znikły wraz z innym ubiorem. Stałam w bieliźnie na bosaka, podszedł do mnie i znów mocno przytulił. Wiedziałam co czół, uśmiechnęłam się. Zdjął z siebie swoją bluzę i mi ją dał, poszliśmy poszukać moich ubrać. Oboje w ciszy doszliśmy do auta, gdzie się przebrałam. Całą drogę żadne z nas się nie odzywało, spojrzałam na jego twarz wpatrzoną w drogę. Było widać że był przybity, położyłam swoją dłoń na jego. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, jego oczy zabłyszczały niechcianymi łzami które dusił. Poczułam się okropnie, wysialiśmy pod jego domem. On nie odwracając się szedł w stronę swojego mieszkania.
-Przepraszam..postąpiłam źle..mogłam pozwolić byś odszedł i się nie dowiedział prawdy o mnie. Możesz mnie znienawidzić. 
Oczy napłynęły mi samoistnie łzami. Opuściłam głowę, on staną i się obrócił w mą stronę. Spojrzał na jedno z drzew powstrzymując się od płaczu.
-Nie mogę ciebie nienawidzić, za bardzo ciebie kocham. Nie wiem jak to będzie..sam już nie wiem kim ja jestem..to co się wydarzyło. Jego słowa ‘Widzę że przyprowadziłaś mi kolejną duszę dla matki’ to dla mnie z byt wiele na jeden dzień. Mam mętlik w głowie , chcę po prostu zostać sam proszę.
Odezwał się i pobiegł do swojego domu zostawiając mnie samą,  łzy polały mi się strumieniami. Zaczęłam się cofać, oparłam się o jego samochód osuwając się plecami. Siadłam, jedną rękę zakryłam usta. Ból w sercu był nie wyobrażalny, zadzwoniłam do Stelli by po mnie przyjechała. Po niecałych 5 minutach była na miejscu, od razu mnie zauważyła. Pomogła mi wstać, szybo odjechałyśmy. Wtuliłam się w nią nic nie mówiąc, płakałam strasznie. Ona głaskała mnie po głowie jedną ręka, a drugą trzymała kierownice. Nie zadawała pytań  i dlatego kochałam ją bo nie była natarczywa tylko czekała, cierpliwie czekała. Wolała żeby ta druga osoba zaczęła mówić pierwsza, dojechaliśmy do jej domka letniskowego. Miałam napuchniętą twarz od łez, na wejściu stał Wiliam chłopak Stelli. Wysiadłam z auta, przytulił mnie mocno. Znów zaczęłam płakać jak małe dziecko, uśmiechną się jedynie do swojej dziewczyny dając je buziaka. Zaprowadzili mnie do pokoju gościnnego, posadzili na łóżku.
-Zadzwonię do twojego wujka. –Odezwała się Stella.
-Proszę nie dzwoń do Jeremiego,  nie chcę dziś do niego  wracać. Nie w tym stanie, nie chcę  żeby się zamartwiał.-Odpowiedziałam gwałtownie, zachrypłym głosem.
-Dobrze to zostaniesz u nas na noc ,ale i tak muszę mu napisać że jesteś u mnie i że robimy babski wieczór.
-Przyniosę ci jakieś rzeczy do przebrania. –Powiedział Will i wyszedł z pokoju.
Podał mi je a ja poszłam do toalety się przebrać, spojrzałam na siebie w lustrze. Łza poleciała po mym policzku, byłam cała rozczochrana. Jedną ręką przeczesałam po włosach, odkręciłam kurek od prysznica. Stałam a woda swawolnie po mnie płynęła, nie miałam zamiaru wychodzić z pod niej. W głowie tysiące obrazów i slow, umyłam się. Wyszłam i ubrałam się w lekko za dużą piżamę przyjaciółki, rozczesałam włosy. Otworzyłam oko w swoim pokoju,  siadłam na parapecie. Ogarnęła  mnie cisza, oparłam głowę o framugę. Wiedziałam że nie mogę tego tak zostawić, wstałam i ostrożnie weszłam na dach. Zmieniłam postać, poleciałam w stronę mieszkania Harrego. Stanęłam na rynnie przy jego oknie, skrzydła złożyły się. Wiatr powiewał delikatnie me pióra na nich, przysunęłam się bliżej. Zobaczyłam jego śpiącą mordkę, wyglądał tak słodko i niewinnie. Na jego poduszce było widać znaki łez, opuściłam głowę z smutku.  Spostrzegłam że otwiera oczy, szybko schowałam się za kominem.        
                                  
   *Z perspektywy Harrego*
*Otworzyłem oczy, przytłoczony całym dniem. Wydawało mi się że ktoś mnie obserwuje, przetarłem ręką po oczach. Wstałem i podszedłem do okna, księżyc był w pełni. Wyglądnąłem na auta jeżdżące po rozświetlonej ulicy, wstrząsnąłem włosami. Odszedłem i poszedłem  do łóżka, siadłem. Wcale nie chciałem zasypiać ani się budzić, westchnąłem załamany. Zakryłem się kołdrą, w mych myślach tyle pytań.*

Spojrzałam na niego, był odwrócony plecami. Wzbiłam się w niebo, podleciałam na dach domku letniskowego Stell. Przeobraziłam się i zeszłam do pokoju, weszłam pod kołdrę. Ogarnęła mnie głucha cisza pokoju, wtulona w poduszę zaczęłam cicho płakać. Zasnęłam. Obudził mnie śmiech Willa, wstałam padnięta. Wyszłam z pokoju, od razu pokierowałam się do kuchni by coś zjeść.
-Hey, mała jak ci się spało ? –Spytała Stella.
-Jakoś  –Powiedziałam drapiąc się po głowie. –Em..będę mogła z wam zachwalę pogadać tak na poważnie.
-Jasne. –Odezwała się i nalała szklankę kawy Willowi obżerającemu się  tostami.
Zrobiłam sobie płatki była 8:12 AM  ,a szkoła zaczynała się o 9:30 AM. Zjadłam i przebrałam się w ciuchy, rozczesałam włosy i spięłam je. Wyszłam do nich, czekali siedząc w salonie na sofie. Przysiadłam się z paczką chusteczek, na ich twarzach było zmartwienie.
-Posłuchajcie..pamiętacie Harrego ?
-Tak twój najlepszy przyjaciel, chłopak, przemiły o brąz loczkach. –Powiedziała Stella. –Skrzywdził ciebie ?
-Niee nie o to chodzi.
- A o co..Kate proszę powiedz.
-Powiedziałam mu o mnie. –Łza spłynęła mi po policzku.
-CO ?! Coś ty zrobiła ?! Pogięło ciebie do reszty przecież on może to powiedzieć wszystko ludziom. –Wykrzyczał Will w mą stronę, a ja się rozpłakałam.
-WILL! Nie krzycz na nią .-Odezwała się i mnie przytuliła. –Mów co się dalej stało.
-Spodobało mu się to jak wyglądam i kim jestem, ale w tym samym momencie pojawił się Lucas. Zaczęliśmy walczyć, Harry uciekał.. –Nagle przerwała mi Stell wtrącając się.
-Nie mów mi że coś mu się stało ?!
-Nie..upadły go gonił. W ten czas, nie wiem jak to się stało nie dogoniłam go ale widziałam to co się stało. Harry podskoczył, wokół niego było widać tętniącą energię. Uderzył wroga tak mocno że aż po drzewach się rozeszło ,jego oczy świeciły nienaturalną zielenią. Skrzydlaty uciekł.  Harry padł na ziemię, nie miał skrzydeł i jest przecież człowiekiem..Pojechaliśmy na jego podwórko, a w ten czas on wyznał że mnie kocha ale nie wie jak to się potoczy..chce zostać sam i odszedł. –Zalałam się łzami.
-Mówisz że widziałaś wokół niego energię. – Spytał Will.
-Tak, to była potężna moc i te nie ludzkie oczy. On jest człowiekiem, skrzydła mu nie wyrosły tak jak u nas.
- To  dziwne, nie słyszałem jeszcze o takim przypadku. Ty teraz jedź do szkoły a ja z Stellą pójdziemy do Heresa by udostępnił nam swój krąg byśmy mogli zwołać radę, zdobędę od niego jeszcze nazwę ulicy na której jego przyjaciel ma bibliotekę.
Wstałam i umyłam twarz, zebrałam tylko torbę którą mi pożyczyła Stell. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę szkoły, puściłam sobie radio. Od razu je wyłączyłam gdy usłyszałam smutną piosenkę, zatrzymałam auto na parkingu. Siedziałam przez chwilę przeczesując ręką włosy, starałam zebrać me myśli w kupę. Odłożyłam torbę z rzeczami do szafki, przeszukałam całą szkołę lecz jego nie było. Nie przyszedł, zmartwiłam wiedząc co on robił w przeszłości gdy był w dołku. Musiałam zostać w szkole, lekcje się wiły strasznie. Zwłaszcza przerwy, chodziłam cały czas z muzyką w uszach by się uspokoić. Ostatnia lekcja była najgorsza gdy tylko zadzwonił dzwonek, wybiegłam z klasy. Przed mym autem stała Stell, wsiadłyśmy. Dała mi kartkę, jak najszybciej jechałam do domu Harrego.
-Gdzie tak pędzisz. –Spytała zaniepokojona.
Nie odezwałam się, w niecałe 12 minut byłyśmy pod jego mieszkanie ona została w aucie. Zapukałam nerwowo, nikt nie otworzył. Mój puls przyspieszył, przyłożyłam ucho do drzwi. Usłyszałam jak coś leci na podłogę, wykopałam drzwi. Wbiegłam, na podłodze w sypialni leżał on. Obok niego strzykawka do robienia zastrzyków, i biały proszek wokół niego. Wzięłam go w swoje ręce, wiedziałam że przedawkował znów narkotyki.