Part 3
Take me with you
Odsunęłam
się i zmieniłam postać,
me skrzydła znikły wraz z innym ubiorem. Stałam
w bieliźnie na bosaka, podszedł
do mnie i znów mocno przytulił. Wiedziałam
co czół, uśmiechnęłam się.
Zdjął z siebie swoją bluzę
i mi ją dał, poszliśmy poszukać
moich ubrać. Oboje w ciszy doszliśmy
do auta, gdzie się przebrałam. Całą
drogę żadne z nas się nie odzywało,
spojrzałam na jego twarz wpatrzoną
w drogę. Było widać że
był przybity, położyłam
swoją dłoń na jego. Nasze spojrzenia się
skrzyżowały, jego oczy zabłyszczały
niechcianymi łzami które dusił.
Poczułam się okropnie, wysialiśmy pod jego domem. On nie
odwracając się szedł w stronę swojego mieszkania.
-Przepraszam..postąpiłam
źle..mogłam pozwolić
byś odszedł i się
nie dowiedział prawdy o mnie. Możesz mnie znienawidzić.
Oczy napłynęły
mi samoistnie łzami. Opuściłam
głowę, on staną i się
obrócił w mą stronę. Spojrzał
na jedno z drzew powstrzymując się od płaczu.
-Nie mogę
ciebie nienawidzić, za bardzo ciebie kocham. Nie wiem jak to będzie..sam
już nie wiem kim ja jestem..to co się
wydarzyło. Jego słowa
‘Widzę że przyprowadziłaś mi kolejną duszę dla matki’ to dla
mnie z byt wiele na jeden dzień. Mam mętlik w głowie , chcę po prostu zostać
sam proszę.
Odezwał się
i pobiegł do swojego domu zostawiając
mnie samą, łzy
polały mi się strumieniami. Zaczęłam
się cofać, oparłam się
o jego samochód osuwając się
plecami. Siadłam, jedną rękę
zakryłam usta. Ból w sercu był
nie wyobrażalny, zadzwoniłam do Stelli by po mnie
przyjechała. Po niecałych 5 minutach była
na miejscu, od razu mnie zauważyła. Pomogła mi wstać,
szybo odjechałyśmy. Wtuliłam się w nią nic nie mówiąc, płakałam
strasznie. Ona głaskała mnie po głowie jedną ręka, a drugą trzymała kierownice. Nie zadawała pytań i dlatego kochałam ją bo nie była
natarczywa tylko czekała, cierpliwie czekała. Wolała żeby ta druga osoba zaczęła mówić pierwsza,
dojechaliśmy do jej domka letniskowego. Miałam napuchniętą twarz od łez, na wejściu stał Wiliam chłopak Stelli. Wysiadłam z auta, przytulił mnie mocno. Znów zaczęłam płakać jak małe dziecko, uśmiechną się jedynie do swojej dziewczyny dając je buziaka. Zaprowadzili mnie do
pokoju gościnnego, posadzili na łóżku.
-Zadzwonię do twojego wujka. –Odezwała się Stella.
-Proszę nie dzwoń do Jeremiego, nie chcę dziś do niego wracać. Nie w tym stanie, nie chcę żeby się zamartwiał.-Odpowiedziałam gwałtownie, zachrypłym głosem.
-Dobrze to zostaniesz u
nas na noc ,ale i tak muszę mu napisać że jesteś u mnie i że robimy babski wieczór.
-Przyniosę ci jakieś rzeczy do przebrania. –Powiedział Will i wyszedł z pokoju.
Podał mi je a ja poszłam do toalety się przebrać, spojrzałam na siebie w lustrze. Łza poleciała po mym policzku, byłam cała rozczochrana. Jedną ręką przeczesałam po włosach, odkręciłam kurek od prysznica. Stałam a woda swawolnie po mnie płynęła, nie miałam zamiaru
wychodzić z pod niej. W głowie tysiące obrazów i slow, umyłam się. Wyszłam i ubrałam się w lekko za dużą piżamę przyjaciółki, rozczesałam włosy. Otworzyłam oko w swoim pokoju, siadłam na parapecie. Ogarnęła
mnie cisza, oparłam głowę o framugę. Wiedziałam że nie mogę tego tak
zostawić, wstałam i ostrożnie weszłam na dach. Zmieniłam postać, poleciałam w stronę mieszkania Harrego. Stanęłam na rynnie przy jego oknie,
skrzydła złożyły się. Wiatr powiewał delikatnie me pióra na nich,
przysunęłam się bliżej. Zobaczyłam jego śpiącą mordkę, wyglądał tak słodko i niewinnie.
Na jego poduszce było widać znaki łez, opuściłam głowę z smutku. Spostrzegłam że otwiera oczy, szybko
schowałam się za kominem.
*Z perspektywy Harrego*
*Otworzyłem oczy, przytłoczony całym dniem. Wydawało mi się że ktoś mnie obserwuje, przetarłem ręką po oczach. Wstałem i podszedłem do okna, księżyc był w pełni. Wyglądnąłem na auta jeżdżące po rozświetlonej ulicy, wstrząsnąłem włosami. Odszedłem i poszedłem
do łóżka, siadłem. Wcale nie chciałem zasypiać ani się budzić, westchnąłem załamany. Zakryłem się kołdrą, w mych myślach tyle pytań.*
Spojrzałam na niego, był odwrócony plecami. Wzbiłam się w niebo, podleciałam na dach domku
letniskowego Stell. Przeobraziłam się i zeszłam do pokoju, weszłam pod kołdrę. Ogarnęła mnie głucha cisza pokoju, wtulona w poduszę zaczęłam cicho płakać. Zasnęłam. Obudził mnie śmiech Willa, wstałam padnięta. Wyszłam z pokoju, od razu
pokierowałam się do kuchni by coś zjeść.
-Hey, mała jak ci się spało ? –Spytała Stella.
-Jakoś –Powiedziałam drapiąc się po głowie. –Em..będę mogła z wam zachwalę pogadać tak na poważnie.
-Jasne.
–Odezwała się i nalała szklankę kawy Willowi obżerającemu się tostami.
Zrobiłam sobie płatki była 8:12 AM ,a szkoła zaczynała się o 9:30 AM. Zjadłam i przebrałam się w ciuchy, rozczesałam włosy i spięłam je. Wyszłam do nich, czekali
siedząc w salonie na sofie. Przysiadłam się z paczką chusteczek, na ich twarzach było zmartwienie.
-Posłuchajcie..pamiętacie Harrego ?
-Tak twój najlepszy
przyjaciel, chłopak, przemiły o brąz loczkach. –Powiedziała Stella. –Skrzywdził ciebie ?
-Niee nie o
to chodzi.
- A o
co..Kate proszę powiedz.
-Powiedziałam mu o mnie. –Łza spłynęła mi po policzku.
-CO ?! Coś ty zrobiła ?! Pogięło ciebie do reszty
przecież on może to powiedzieć wszystko ludziom. –Wykrzyczał Will w mą stronę, a ja się rozpłakałam.
-WILL! Nie
krzycz na nią .-Odezwała się i mnie przytuliła. –Mów co się dalej stało.
-Spodobało mu się to jak wyglądam i kim jestem, ale
w tym samym momencie pojawił się Lucas. Zaczęliśmy walczyć, Harry uciekał.. –Nagle przerwała mi Stell wtrącając się.
-Nie mów mi że coś mu się stało ?!
-Nie..upadły go gonił. W ten czas, nie wiem
jak to się stało nie dogoniłam go ale widziałam to co się stało. Harry podskoczył, wokół niego było widać tętniącą energię. Uderzył wroga tak mocno że aż po drzewach się rozeszło ,jego oczy świeciły nienaturalną zielenią. Skrzydlaty uciekł. Harry padł na ziemię, nie miał skrzydeł i jest przecież człowiekiem..Pojechaliśmy na jego podwórko, a w ten czas on
wyznał że mnie kocha ale nie wie jak to się potoczy..chce zostać sam i odszedł. –Zalałam się łzami.
-Mówisz że widziałaś wokół niego energię. – Spytał Will.
-Tak, to była potężna moc i te nie
ludzkie oczy. On jest człowiekiem, skrzydła mu nie wyrosły tak jak u nas.
- To dziwne, nie słyszałem jeszcze o takim
przypadku. Ty teraz jedź do szkoły a ja z Stellą pójdziemy do Heresa by udostępnił nam swój krąg byśmy mogli zwołać radę, zdobędę od niego jeszcze nazwę ulicy na której jego przyjaciel ma bibliotekę.
Wstałam i umyłam twarz, zebrałam tylko torbę którą mi pożyczyła Stell. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę szkoły, puściłam sobie radio. Od
razu je wyłączyłam gdy usłyszałam smutną piosenkę, zatrzymałam auto na parkingu. Siedziałam przez chwilę przeczesując ręką włosy, starałam zebrać me myśli w kupę. Odłożyłam torbę z rzeczami do szafki,
przeszukałam całą szkołę lecz jego nie było. Nie przyszedł, zmartwiłam wiedząc co on robił w przeszłości gdy był w dołku. Musiałam zostać w szkole, lekcje się wiły strasznie. Zwłaszcza przerwy, chodziłam cały czas z muzyką w uszach by się uspokoić. Ostatnia lekcja była najgorsza gdy tylko
zadzwonił dzwonek, wybiegłam
z klasy. Przed
mym autem stała Stell, wsiadłyśmy. Dała mi kartkę, jak najszybciej jechałam do domu Harrego.
-Gdzie tak pędzisz. –Spytała zaniepokojona.
Nie odezwałam się, w niecałe 12 minut byłyśmy pod jego mieszkanie
ona została w aucie. Zapukałam nerwowo, nikt nie otworzył. Mój puls przyspieszył, przyłożyłam ucho do drzwi. Usłyszałam jak coś leci na podłogę, wykopałam drzwi. Wbiegłam, na podłodze w sypialni leżał on. Obok niego strzykawka
do robienia zastrzyków, i biały proszek wokół niego. Wzięłam go w swoje ręce, wiedziałam że przedawkował znów narkotyki.