niedziela, 31 marca 2013

Descendant of Evil 14





 14

 ''Przytulił się do mnie i wyszedł z mojego pokoju, przechodząc przez ulicę pomachał mi, poszedł do domu. Dziwnie się czułam kiedy ode mnie odchodził nawet jeśli szedł do domu, czułam się w ten czas mniej bezpieczniej.''


Siadłam przy oknie i zaczęłam nastrajać gitarę, przy tym nuciłam sobie jakieś słowa piosenki. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel, wysuszyłam sobie włosy ręcznikiem. Zgasiłam światło w moim pokoju, ułożyłam się w łóżku. Ustawiłam budzik w telefonie kładąc go na szafkę, dość szybko usnęłam. Miałam znowu wizję w śnie, lecz ona była o mnie. Schodziłam po schodach w pięknej wieczorowej długiej sukni. To było dziwne bo ja nie miałam takiej, olśniło mnie że moja prababka chce mi coś przekazać. Na samym ich końcu stał piękny mężczyzna o brąz włosach i ciemnych oczach, pomyślałam  że to Thomas. Podeszła do niego i powiedziałam "Chodźmy mu powiedzieć że będziesz miał dziecko". Nagle się obudziłam, byłam cała spocona. Wstałam i poszłam się umyć, zeszłam na dół. Przywitałam się z nim, poszliśmy do szkoły. Spotkaliśmy po drodze dziewczyny, opowiedziałam im o moim śnie. Pierwsza lekcja minęła dość szybko i sprawnie, tylko na przerwie żeby wkurzyć lekko Skay siadłam naprzeciwko Eddiego.
-Hej ;P –Napisałam do Eddiego, a on uśmiechną się.
-Hej, jak tam ręka? –Odpisał.
-Trochę boli, ale da się to znieść ;)
Obok niego siedziała Skay i co chwilę zaglądała mu do telefonu, było widać po niej że jest niezadowolona z tego.
-Chcesz to mogę ci ją wymasować, uczyłem się specjalnego masażu :D –Napisał.
Ja z nim nie chciałam flirtować, tylko pogadać po koleżeńsku.
-Wiesz co może innym razem, ale dzięki teraz będę wiedziała do kogo mam się zgłosić jak będzie mnie coś bolało :) –Odpisałam.
Wstałam i poszłam do dziewczyn, akurat Liam był na próbie więc z nimi rozmawiałam. Lekcje zleciały szybko, dziewczyny wróciły ze mną do domu wraz z Paynem. Sprawdziliśmy najpierw czy moich rodziców nie było w domu, dom był czysty. Poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy szukać odłamanego kawałka ciała byka, patrzyliśmy po każdej ze ścian w kuchni. Po paru minutach siedliśmy na podłodze, nie mogąc znaleźć części.
-Nigdy tego nie znajdziemy, a on mnie dopadnie i zabije. –Rzekłam załamana.
-Nawet tak nie myśl. Zastanów się chwilę jak myślisz gdzie może być ten znak? –Odezwał się Liam.
-Gdybym była Johnem i Thomasem gdzie bym..-Zamilkłam i nagle zaskoczyłam. -Zaraz już wiem.
Wstałam i podeszłam do gigantycznej szafki która na samej górze miała coś wyrzeźbionego, złapałam Liama za rękę by wstał.
-Dosięgniesz do samej góry tej szafki? – Spytałam.
-Jasne.
Podszedł do niej i spojrzał na wyżłobienie, podrapał się po głowie.
-To wygląda jak...reszta ciała od byka. –Oznajmił radośnie.
Odwrócił się i tak mocno mnie przytulił że aż podniósł ze szczęścia, dziewczyny zaczęły skakać z radości.
-Wow, widać że ktoś nareszcie docenił mój mózg.
-Liam bo ją zgnieciesz. –Odezwała się Wiki śmiejąc.
Postawił mnie na ziemię, wyciągnęłam głowę byka. Wziął ją ode mnie i włożył je na miejsce, usłyszeliśmy warkot w ścianach. Zobaczyliśmy jak szafka wchodzi do tyłu, a potem w bok. Przed nami był tylko ciemny otwór, chcieliśmy zejść. Nagle moi rodzice weszli do domu i szybko zabraliśmy głowę byka. Tajemnie drzwi się natychmiastowo zamknęły. Weszli do kuchni, a my stanęliśmy w rządku.
-A w ogóle to co tu taj robimy. –Palnęła Natalia.
-Ja zapomniałam. –Odezwała się Wiki.
-Ja też. –Dopowiedział Liam.
-Chodźcie pogramy w piłkę.
-Okej.
Pobiegliśmy u mnie przed dom zaczęliśmy sobie podawać ją, dobrze się bawiliśmy. Nagle z daleka zobaczyliśmy Skay, poszedł do niej. Stałam smutna, dziewczyny do mnie podeszły. Opuściłam głowę, uśmiechnęłam się do nich sztucznie by nie martwiły się. Wiki poszła po mojego laptopa, Natalia zaś ze mną została. Kiedy przyszła siadłyśmy sobie na trawie i włączyłyśmy go, miały chore pomysły. Wpisały na jakieś śmieszne wypadki, to było dość nie przyjemne. Oglądałyśmy jak ktoś sobie robi krzywdę, lecz w bardzo śmieszny sposób. Zaczęły wpisywać nie stworzone rzeczy na mój laptop, na dodatek Natalia skoczyła po kamerę do mojego pokoju. Czekałyśmy na nią, dość długo nie wracała. Zaczęłyśmy się niepokoić, wstałam. Spojrzałam na swoje okno, a tam zobaczyłam Natalię. Przed nią stał czarny człowiek, ale ona go nie widziała.
*Z perspektywy Natalii *
*Szukałam kamerki, gdy nagle za sobą usłyszałam hałas obróciłam się. Czułam że coś mnie obserwuje, lecz nie mogłam tego dostrzec. Z przerażeniem zaczęłam się wycofywać, poczułam jak coś mnie podnosi. Oberwałam w twarz, uderzenie było tak mocne że przeleciałam przez łóżko Sandry.  Jęknęłam z bólu..*

Złapałam Wiktorię za rękę i jak najszybciej wbiegłyśmy do domu, na schodach usłyszeliśmy przerażający krzyk i upadek. Drzwi były zamknięte, wykopałam je. Zobaczyłyśmy całą czerwoną Natalię leżącą na podłodze, ostrożnie podniosłyśmy ją. Wiki poszła po zimny mokry ręcznik, przyłożyła jej go do policzka.
-Słyszysz nas? Co się tu wydarzyło? –Powiedziałam przerażona.
-Yyy...on on.-Odezwała się rozdygotana dziewczyna. –Ał..-Zajęczała gdy tylko przyłożyliśmy kompres bliżej opuchniętego miejsca.
-Chodzi ci o Johna ? –Wypowiedziałam.
-Yhm.. uderzył mnie w buzię tak, że przeleciałam przez twoje łóżko.
-Byłaś dzielna. Na szczęście siniaka nie będziesz miała. –Zapewniłam ją z łzami w oczach.
-Lepiej żebym ją zabrała  do domu. –Powiedziała Wiki.
-Tak będzie najlepiej. –Odezwałam się wycierając łzy z twarzy.
 Powoli ją podniosła wyszły za drzwi mojego pokoju, obróciła się i chciała mi coś powiedzieć lecz przerwałam jej.
-Jutro też nie przychodźcie tutaj bo zrobi wam większą krzywdę..albo wiecie zapomnijcie o tym co się dzieje u mnie i więcej nie przychodźcie..tak będzie najlepiej. –Uśmiechnęłam się przez łzy i zamknęłam się w pokoju na kluczyk.
Oparłam się o drzwi i zsunęłam się strasznie płacząc, wiedziałam że jak najszybciej muszę to odkryć bo zabije mi przyjaciół. Zaczęłam się nienawidzić za to, oni są  krzywdzeni przeze mnie.Gdy tylko usłyszałam że rodzice wyszli z domu, poszłam na ganek. Siadłam taka zapłakana, próbowałam się powstrzymać  od łez. Koło 7:00 PM zobaczyłam że Skay wychodzi od Payna z 
domu, otarłam łzy. Spojrzałam do góry na niebo, starając się powstrzymać łzy cisnące się. Liam do mnie podszedł, zobaczył że siedzę zapłakana. Szybko wstałam  i mocno wtuliłam się niego, łzy trysnęły potokiem. Pogłaskał mnie po głowie i mocniej przytulił. Opowiedziałam mu całą historie jaka miała miejsce parę godzin temu i to o co się boje.
- Mnie nie odtrącisz i nawet nie próbuj. –Zapewnił Daddy.
-Nie chodzi o odtrącenie, ale o to że on krzywdzi moich bliskich. Tego nie zniosę najbardziej.
Staliśmy przytuleni, po chwili poszedł ze mną na ganek. Siadł, a ja obok niego. Zaczęliśmy rozmawiać, jego rozmowa ze mną pocieszyła mnie bardzo. Oparłam głowę o jego ramię, patrzyłam się w niebo które coraz bardziej ciemniało. Zaczął opowiadać mi przeróżne nie stworzone historie o gwiazdach, które akurat pojawiły się na niebie. Każda z nich lśniła, jedną ręką pokazywał na poszczególną gwiazdę mówiąc która z którą się łączy. Przysunęłam się bliżej niego, byłam trochę zmęczona. Opierając głowę o jego ramię, zasnęłam.

piątek, 29 marca 2013

Watchman Angelic Part 8


Piosenka: Green day - Time of your life with lyrics


Part 8 
Reflection in the mirror



Weszliśmy do mojego auta i odjechaliśmy, w samochodzie puściłam piosenkę Green Day  która od razu poprawiła nam humory. Jechałam ostrożnie co chwilę zerkając na podśpiewującego Harrego, na miejscu stanęliśmy w ciszy przed jego domem. Popatrzyłam na niego, wypuścił powoli powietrze i wszedł do środka. Poszłam w jego ślady, na podłodze leżało parę strzykawek. Przykucnął nad rozsypanym białym proszkiem, położyłam rękę na jego ramieniu. Obrócił głowę w moją stronę, uśmiechnęłam się.  Pomogłam mu wyrzucić to świństwo, był mi wdzięczny. Poukładaliśmy wszystko, razem, wspólnie. Jak za dawnych czasów, siadłam sobie na parapecie w jego pokoju. Spoglądałam na ruchliwą ulicę, chłopak robił nam herbaty.
-Jaką chcesz ? –Usłyszałam jego głos wydobywający się z kuchni.
-Em..dla mnie..-Zaczęłam się zastanawiać.
-Owocowa może być ? –Spytał wchodząc do pokoju.
-A masz jeszcze jakieś .
-Aktualnie to nie. –Zaśmiał się, a ja wraz z nim.
-Aha, to owocową poproszę.
Na jego policzkach pokazały się upragnione dołeczki, za którymi tęskniłam. Obrócił się i powoli wychodził z pokoju, a ja spojrzałam w szybę. Nagle zobaczyłam w jej odbiciu Sashę i Lucasa, podcinającego jej szyję. Straciłam równowagę siedząc przy otwartym oknie, wypadłam z niego. Zaczęłam lecieć w stronę ulicy, byłam jakby w transie. Nie mogłam nic zrobić, sekundy dzieliły mnie od tego bym uderzyła o beton.
-Kate ! –W moich uszach rozbrzmiał przeraźliwy krzyk Harrego.
I w ten czas w ułamku sekundy, obudziłam się. Uwolniłam moc, moje skrzydła wzbiły się.  Byłam parę centymetrów od ziemi, przejechałam wzdłuż niej nie dotykając żadną częścią ciała jej powierzchni. Poleciałam po chwili ku górze i jak najszybciej wleciałam do okna z którego wcześniej wypadłam, wpadając przy tym w loczka który wyglądał przez nie za mną. Znajdowaliśmy się oboje na podłodze, leżałam nad nim. Moje skrzydła były wciąż rozłożone, chłopak spojrzał w moje oczy. Delikatnie opuszkami zebrał kosmyk moich włosów i schował za moje ucho, zagryzłam dolną wargę.
-Myślałem że zginiesz. –Wyszeptał patrząc prosto w moje tęczówki.
Nic nie odpowiedziałam, tylko wpatrywałam się w niego.
-Chyba powinnam zejść z ciebie. –Powiedziałam po ocknięciu się.
-Dla mnie, możemy zostać w takiej pozycji jakiej jesteśmy. –Zaśmiał się, a ja wraz z nim. Opuściłam głowę i oparłam o jego klatkę piersiową.
-To może chociaż schowam skrzydła.
-Nie, nawet mi się nie wasz.
-Czemu ? –Spytałam spoglądając na jego zielone tęczówki.
-Bo są piękne. –Przejechał opuszkami palców po jednym z moich skrzydeł.
_______________________
Witajcie moje misiaki ^^
Pojawiła się 8 część Watchman Angelic tak jak chcieliście xD 
Szczerze to nie wiem co do niej mam pisać, więc nie wiem też kiedy będą się pojawiać jej kolejne rozdziały..ale mam nadzieję że ten krótki jak dla mnie nie udany rozdział, wam się spodoba :)
I love you all xx