niedziela, 14 kwietnia 2013

Descendant of Evil 16






16

''Jego ręka powędrowała na mój policzek, uśmiechnęłam się. Przysunął się jeszcze bliżej, moje zmysły obejmowały tylko jego. Zbliżaliśmy się do pocałunku..''


 BARDZO WAŻNA PIOSENKA : Danity Kane - Stay with me
Gdy nagle zobaczył przez okno Skay stojącą pod jego domem, odsunął się ode mnie. Opuścił głowę, wyszedł z mojego pokoju w milczeniu. Zostałam sama w pokoju, parzyłam się jedynie jak oni wchodzą do jego domu. Złapałam się za łańcuszek "Kurde. Nie pójdę do niego, ona tam jest poczekam te półtorej godziny. Albo nie zostanę, tak zostanę" W mojej głowie miałam mętlik w myślach, spojrzałam na niebo. 
Co chwilę zmieniałam zdanie" Co ty wyrabiasz przemieciesz na pewno mu się nie podobasz." Zadręczałam się tak przez jakieś 50 minut. Do moich drzwi ktoś zapukał, po czym weszła do niego mama.
-Co tak sama siedzisz. –Siadła koło mnie.
-Nie wiem co mam zrobić.
-Jeśli chodzi ci o Liama to zadam ci jedno pytanie, myślisz o nim często ?
-Bez przerwy. –Odezwałam się i schowałam głowę w kolanach.
-A gdy go nie ma co czujesz ?
-Pustkę.
-Kiedy jest ?
-Zapominam o całym świecie, o bólu, o rzeczach o których zazwyczaj myślę. Mamo co mi jest ?
-Kochasz go, powiedz mu.
- Nie... no co ty nie zrobię tego.
-Posłuchaj mnie uważnie, leć za nim ktoś ci go odbierze lub będzie za późno. Drugiej szansy może nie być. –Odezwała się. –A teraz jadę z ojcem na zakupy, będziemy za jakieś 2godziny.
Mama wyszła, na dole mi pomachała. Siedziałam jeszcze przez krótką chwilę, wstałam i  zeszłam na dół trzymając się za wisiorek z krzyżykiem który był od niego. Miałam prostą strategię, zapukać i pocałować go. Wyszłam z domu szybkim krokiem przeszłam na drugą stronę, już chciałam zapukać. Przed tym złapały mnie wątpliwości czy dobrze robię, jednak się zdecydowałam. Spojrzałam w okno które miał w drzwiach, po
chwili zobaczyłam jak Skay go pocałowała. Poczułam mocne ukucie w sercu, pęknięcie jakby ktoś mi je wyrwał. Łzy poleciały strumieniami, zerwałam szybko łańcuszek i rzuciłam go na jego ganek . Uciekłam do domu, zamknęłam się w pokoju. Łzy lały mi się, czułam się tak jak by mi ktoś wyrwał serce. Chodź nie byłam z nim poczułam jak bym straciła kogoś naprawdę mi  bliskiego. Zaczęłam sobie grać na gitarze starając się powstrzymać od płaczu, jednak to było ode mnie silniejsze. Nie chciałam już żyć, wiedziałam jaka była najprostsza rzecz jaka by mi w tym pomogła. Zeszłam na dół ścierając łzy z twarzy, otworzyłam spiżarnie. Zaczęłam się cofać i zatrzymałam się dopiero w salonie, cała byłam rozdygotana.
-WYŁAŚ POTWORZE ! SŁYSZAŁEŚ MOŻESZ MNIE ZABIĆ ! – Wykrzyknęłam. –Poddaje się. – Wyszeptałam.
Parę metrów ode mnie stał ten bydlak, wzięłam głęboki oddech. Ostatnia łza poleciała po moim napuchniętym policzku, rzucił mną o ścianę. Zsunęłam się, nie broniąc się przerzucił mnie przez kanapę w pokoju.
*Z perspektywy Liama.*
Wyszedłem z Skay na ganek odprowadzając ją, zamknąłem drzwi za sobą. Spojrzała na podłogę, podniosła coś z niej i obróciła się w moją stronę.
-Spójrz jaki ładny krzyżyk. –Odezwała się uśmiechając.
-Tak...zaraz to jest przecie...SANDRA! –Wykrzyknąłem.
Zbiegłem szybko po schodach, przebiegłem na drugą stronę jak najszybciej.

Podniósł mnie z lekkością, rzucił o szklany stolik. Szkło prysło, wbijając mi się w plecy. Ból był nie wyobrażalny, szarpnął mnie za rękę sprawiając że na niej pojawiły się szramy ciągnące się wzdłuż mojego nadgarstka. Po chwili znalazłam się z zakrwawionymi plecami na  schodach, ześlizgnęłam się z nich. Dostrzegłam że Liam dobijał mi się do drzwi widząc mnie, przez szybę w drzwiach, których nie dało się otworzyć. Wstałam a w ten czas dostałam w twarz, upadłam na podłogę. Liam walił w nie patrząc na mnie, 
leżąc na klatce piersiowej wyszeptałam w jego stronę jedynie " Never forget me, I Love You". Świat mi się rozmazał, jedyną rzecz jaką usłyszałam to to jak wykopał  drzwi. Pisk jakiejś dziewczyny przeszył moją głowę, poczułam jak wziął me ciało na swoje ręce.
-Wariatko, dlaczego to zrobiłaś nie opuszczaj mnie. –Powiedział przejeżdżając ręką po moich włosach.
Zamknęłam oczy z których polały się ostatnie łzy, poczułam że umieram. Śmierć jest wolna, cicha i spokojna. Powoli odpływałam, wiedziałam że nie ma dla mnie ratunku. Kiedy umierasz widzisz wszystkie swoje wspomnienia te złe i te dobre. Czujesz że toniesz, nagle coś mnie zaczęło uciskać w klatkę piersiową. Coraz mocniej i mocniej, to był Liam chciał rozruszać moje serce. Zapadła ciemność, obudziłam się w szpitalu zdezorientowana. Leżałam wszystko mnie bolało, zobaczyłam że Liam trzymał mnie za rękę. Szybko ją zabrałam i odwróciłam głowę w drugą stronę, on siedział jak zbity pies.
-Czemu go sprowokowałaś. –Usłyszałam jego głos.
-To nie twoja sprawa. –Odezwałam się.
-To jest moja sprawa, Ady i Natalii też. – Jego ton się podniósł.
-Zostaw mnie, proszę. –Moje oczy napełniły łzy.
-Powiedziałem Skay co u ciebie się wyprawia. –Wyszeptał opuszczając głowę.
-Co?! Kto ci na to pozwolił! –Prawie wykrzyknęłam te słowa, gwałtownie obracając głowę w jego stronę.
-Musiałem, pobiegła za mną. Nie wiedziała o co chodzi to jej to wytłumaczyłem. –Zaczął się tłumaczyć
-Po coś to zrobił! Nie miałeś prawa mówić jej co się dzieje u mnie. –Tym razem mój ton był prawie zbliżony do krzyku, a łzy dobijały mi się do oczu.
W tym samym momencie do Sali wszedł lekarz z moimi rodzicami, patrzyłam Liamowi prosto w oczy.
-Ja już sobie pójdę. –Spuścił głowę, spojrzał ostatni raz na mnie i wyszedł.
Obróciłam znów głowę, mama do mnie podeszła i złapała mnie za nie zabandażowaną rękę.
-Córciu, boże żyjesz. –W jej głosie można było usłyszeć tylko smutek.
-Tak, ale co mi się stało. –Popatrzyłam w jej oczy pełne łez. –Jak ja się tu znalazłam
- Zadzwonił do nas przerażony chłopak, powiedział że spadłaś z schodów. Byłaś nie przytomna kiedy dojechaliśmy, obudziłaś się dopiero tutaj.
Wiedziałam jaka była prawda, lecz nikt nie mógł wiedzieć że o mało nie zginęłam przez ducha.  Że to ja chciałam własnej śmierci, przez durną sprawę miłosną.
-To dlatego pamiętam że szłam po schodach i nagle znalazłam się tu.
Lekarz coś napisał w swoim notatniku i poszedł, rodzice chcieli wiedzieć co się wydarzyło. Nie miałam na to siły, wiedziałam na pewno że już nikomu nie zaufam. Odwróciłam się w drugą stronę, ścierając łzy z mojego policzka. Moje myśli kłębiły się głęboko we mnie, nie rozmawiałam  z nikim. Koło niedzieli mnie wypisano, uznając że mój stan jest już dobry. Tato zabrał moje rzeczy do auta, mama pocałowała mnie w czoło. Weszłam do auta, założyłam słuchawki na uszy. 
Przez całą drogę byłam wpatrzona w krople deszczu spływające po szybie, dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z auta i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam przed sobą Wiktorię i Natalię, rzuciły się w moim kierunku. Wtuliłam się w obydwie moje przyjaciółki, pojedyncze łzy spłynęły mi po policzkach. Odwróciłam się i spojrzałam na dom naprzeciwko mnie, w jednym  z okien stał przygnębiony Liam. Weszłyśmy do mojego pokoju, tata postawił moje rzeczy na komodzie. Uśmiechnęłam się jedynie osuszając zmoknięte włosy, Wiki przyniosła nam z kuchni czekoladowe lody. Natalia zaś wzięła kamerę, jako jedyne nie zapytały się mnie jak się czuje tylko starały się mnie jakoś pocieszyć. Zaczęłyśmy nagrywać się, żebyśmy miały pamiątkę po sobie. To było dość śmieszne, mazałyśmy się  lodami po buziach. Tańczyłyśmy i mówiłyśmy jakieś głupie słowa, odgrywałyśmy scenki z filmów. Chociaż wszystko mnie jeszcze bolał i kiedy przypominałam sobie co ma mnie czekać, od razu posmutniałam. Siadłam po turecku na moim łóżku, przysiadły się do mnie. Wiki pogłaskała mnie po plecach, a ja natychmiastowo trysnęłam łzami jak fontanna. Nie wytrzymywałam już tego, musiałam im to powiedzieć. Gdy uspokoiłam się, podeszłam do okna. Padał deszcz, dochodziło koło 5:15 PM kiedy zobaczyłam idącą z parasolem zadowoloną Skay. Łzy chcąc nie chcąc powróciły, załam się po raz kolejny tego dnia. Nagle dziewczyny wpadły w niezły pomysł, wzięły mnie za rękę i  podeszliśmy po cichu do pokoju rodziców.  Otworzyłyśmy szafę i po przebierałyśmy się w ubrania mojego taty, zrobiłyśmy sobie parę zdjęcia. Jak tylko usłyszeliśmy że ktoś idzie po schodach, wyskoczyłyśmy z ubrań i rzuciłyśmy je szybko do szafy. Siadłyśmy na łóżku, udając że rozmawiamy. Cała nasza trójka obróciła z powagą głowy gdy tylko ujrzeliśmy osobę stojącą w drzwiach.

2 komentarze:

  1. Aaa swietny rozdzial <3 Czekam na wiecej. Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że ją uratował. Czytałam z zafascynowaniem.
    pisz szybko nowy i daj znać.

    http://love-is-the-most-important.blog.pl

    OdpowiedzUsuń