sobota, 24 listopada 2012

Descendant of Evil.

 2

Zeszliśmy na dół, nasi rodzice nas zawołali do kuchni.
-Wiesz słonko, u was w Polsce słyszałam że już macie wakacje.-Odezwała się mama Liama
-Tak, a u was jeszcze nie ma?-Spytałam zadziwiona.
-Niestety tu jest szkoła aż do 26.Lipca.
-To będę musiała chodzić tu do szkoły.-Zszokowana powiedziałam.
-Od poniedziałku.
-Ale to i tak bym chodziła 2tygodnie, przecież nie opłaca mi się chodzić.
-Nie martw się, będziesz akurat chodziła do klasy z Liamem on ci pokaże wszystko, może się zaprzyjaźnicie.
-Mamo nie rób siary, proszę.-Zirytował się Liam.
-Mam z tobą chodzić do szkoły, siedzieć w jednej ławce i się z tobą uczyć?-Spytałam.
-Jeśli nie chcesz.
-Nie mi tam odpowiada, jesteś jedyną osobą którą znam.
-A mówiłam pani jak ona się świetnie uczy, albo słyszała pani jak ona ślicznie śpiewa ze swoją gitarą?-Palnęła, a ja spojrzałam na nią.
-Naprawdę no to jesteś utalentowana tak jak Liam, on też w kółko śpiewa i naprawdę dobrze.Dzieci drogie, może coś razem zaśpiewacie? -  Zapytała mama jego mama, a my od razu spojrzeliśmy na siebie.
-Odpadam!-Podniosłam lekko głos- Gardło mnie boli od tego remontu a w ogóle nie wiem gdzie jest ma gitara, może następnym razem. -Rzekłam.
Odwróciłam się i uciekłam do swojego po schodach do swojego pokoju. Siadłam na parapecie i popatrzyłam się na niebo, które było lekko zachmurzone.Wszedł do mnie Liam, ja się do niego odwróciłam i się uśmiechnęłam.
-Jeśli nie chcesz to nie musimy się kolegować.-Odezwał się i siad obok mich nóg.
-Niee polubiłam ciebie, ale mam lekki mętlik w głowię, nie ogarniam wszystkiego. To jest dla mnie takie świeże. Przed chwilą mieszkałam w Polsce, a znalazłam się w Anglii bez żadnego celu. Zobaczyłam jak była lokatorka wbiega pod tira. i jeszcze to. Jestem po prostu bardzo zmęczona za dużo się dzieje w okół mnie, aż zacząć płakać chce.-Wyrzuciłam to z siebie.
-To popłacz, pomaga.
-A płakałeś kiedyś?- Spytałam.
-Wiele razy lecz nikomu nie mów o tym, a właśnie o której mam po ciebie przyjść, a raczej wyjść z domu bo mieszkam na przeciwko.
-Muszę coś brać do tej szkoły?
-Tylko plecak z zeszytami.
-Ok, to.... na którą zawsze macie szkołę ?
-Na 09:00.
-Super no to o 8:40, pasuję?
-Tak, wiesz co zostawiam ciebie teraz samą i zabiorę rodziców, bo mi obciachu na robią. Do zobaczenia jutro.-Uśmiechną się.
-Cześć.
Zamkną moje drzwi i po chwili zobaczyłam jak wychodzi z swoimi rodzicami, zatrzymał się na naszym trawniku pomachał mi, odmachałam. Wzięłam swojego misia z kąta siadłam przy oknie i zaczęłam cicho płakać, łzy spływały mi z policzków. Po jakiś 30 minutach wstałam poszłam do łazienki umyłam twarz, kiedy podnosiłam głowę i spojrzałam w lusterko zobaczyłam czarną masywną postać bez twarzy ani wyglądu za sobą, trzymała coś w ręku. Odwróciłam się szybko z przerażeniem, już tego nie było. Zaczęłam krzyczeć, mama z tatą od razu wbiegli.  Wtuliłam się w nich.
-Mamo coś stało za mną.- Odezwałam się szlochając.
-To tylko ci się wydawało, chodź zamówimy pizzę i porozmawiamy.
Tata poszedł po telefon, a ja z mamą zeszłam do salony i zaczęłam z nią szeptać tak jak to robiłam z nią kiedy tato był w pobliżu. Nigdy nie mógł usłyszeć co mówimy, zamówił ją i przykucną naprzeciwko mnie.
-Przepraszamy cię córeczko, za dużo od ciebie chcemy,przeprowadzka nowa szkoła, a jeszcze chcieliśmy żebyś śpiewała dla obcych ludzi. Już wiemy czemu tak zareagowałaś.
-Spokojnie tato, każdy z rodziców chodź raz musi mu zrobić siarę to standard.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, nie wiedzieliśmy że ta pizza będzie w niecałe 10minut.
-No to co, mama płaci, tato zmywa a ja się obżeram.- Uśmiechnęłam się do nich.
-Dobrze ale ty na następny raz zmywasz talerze.- Powiedzieli i zaczęli mnie łaskotać.
-Gościu z pizzą czeka !
Oboje wstali on poszedł po talerze, ona odebrała ją i zapłaciła. Objadłam się, i po zjedzeniu tata zrobił lody czekoladowe z galaretką. Były pyszne, położyłam talerz na jednym z kartonów, zakryłam się kocem. Po niecałej chwili zasnęłam, tata musiał mnie zanieść do łóżka. Wszyscy spali, mnie dręczył dziwny sen, widziałam tą staruszkę. Coś do mnie mówiła ale jej nie mogłam zrozumieć, pokazywała na dodatek  palcami. Nagle usłyszałam jak jakieś dziecko krzyczy, a raczej to był głos małej dziewczynki. Obudziłam się, przerażona. Spojrzałam przed siebie, coś stało na przeciwko mojego łóżka i wskazywało miejsce gdzie są deski przy moich drzwiach. Ze strachu sparaliżowało mnie, nie krzyczałam bo nie mogłam. Zamknęłam oczy  błagając by to znikło i tak było otworzyłam je i już tego nie było. Spróbowałam zasnąć chodź co chwile otwierałam oczy, usnęłam po 3:42.  Usłyszałam jak moją piosenkę z telefonu która zazwyczaj mnie budziła, wyłączyłam go i się obróciłam na drugi bok.  Mama przyniosła mi gofry do łóżka, od razu wstałam. Chodź byłam zmęczona i wykończona. Zjadłam je i wykąpałam się,  wzięłam plecak i zeszłam. Na dole czekał na mnie Liam z swoim plecakiem z Nike. Podeszłam do niego i chciałam się przytulić na przywitanie, on się zdziwił.
-Co ty robisz?- Spytał.
-Chcę cię przytulić na przywitanie u was się tego nie robi, dziwne?
-Żartowałem sobie, ale myślałem że mnie nie lubisz?
-Tak ciebie mam nie lubić, lepiej pokaż mi gdzie jest ta szkoła i oprowadź mnie po niej.
-Okej, no to to jest w tą stronę.A podaj mi swój numer telefonu to jest mój...
Podałam mu swój numer i wzięłam jego, doszliśmy do szkoły. Trochę się  zestresowałam, lecz nie dałam tego po sobie poznać. Weszliśmy on zaprowadził mnie do dyrektora,  przywitałam się,dał kluczyk do mojej szafki. Powiedział żeby Liam mnie oprowadził i na dobre lekcje mnie zaprowadził, szkoła była ładniejsza od tej w której ja się kiedyś uczyłam. Dyrektor był miły i każdy na kogo spojrzałam uśmiechnięty,u nas w Polsce tego nie było.
Zadzwonił dzwonek Payn siadł do swojej ławki, a ja stałam jak głupia i patrzyłam się na nauczycielkę która opowiadała o mnie nowej klasie, przywitałam się z wszystkimi. Pani powiedziała żebym znalazła sobie miejsce, siadłam bez wahania  przy Liamie. Wszyscy się na mnie patrzyli, a zwłaszcza chłopaki.To było dziwne, nie wiem czy nie widzieli nigdy polki czy, co? Zauważyłam na przerwie że w klasie był 4 najlepsze przyjaciółki rozmawiały śmiały się, odzywały się do mnie i były nawet fajne. Co chwilę podchodził jakiś chłopaki i mnie się wypytywał z kąt ja jestem. Wtykali mi numery telefonów i najczęściej  chcieli się ze mną umówić, widać było że są ślepi. Liam przez to ode mnie odchodził,  stał i wpatrywał się w nich jak by im czegoś zazdrościł. Na trzeciej przerwie też byłam oblegana, podeszłam do Liama. Powiedziałam im stanowczo żeby zostawili mnie na dziś, bo chcę porozmawiać z przyjacielem. Od razu czarujący  uśmiech wrócił mu, spędziliśmy wszystkie przerwy razem. Wracając szliśmy w milczeniu, stanęliśmy przy moim domu.
-To do jutra.-Odezwałam się uśmiechając.
-Noo.... zaczekaj mogę do ciebie wpaść pokaże ci zadania i takie tam.- Zakłopotany powiedział.
-Jasne, ale jakie takie tam mi pokażesz ?
-No nie wiem takie tam.-Powiedział, uśmiechnęłam się do niego. Opuściłam głowę i znów podniosłam.
-Jesteś dziwny na swój dobry sposób.
-Dziękuję, a ty jesteś yyy..coś jeszcze na ciebie znajdę.
-Powodzenia, nigdy na mnie nic nie znajdziesz.
-Znajdę, to do popołudnia.
Odwróciłam się i szłam w stronę domu, położyłam plecak na ganku i weszłam. Przytuliłam się do mamy, z kieszeni wyciągnęłam wszystkie karteczki z numerami telefonów chłopaków. Było ich koło aż 24numery, mama spojrzała na mnie.
-Ja widzie że ci się dobrze powodzi w tej szkole.- Uśmiechnęła się do mnie.
-Ehe..w Polsce tak nie miała, ale dali mi je dlatego że nigdy chyba na oczy nie widzieli polki.- Pokiwała do mnie głową na nie dowierzające  tak.-Mamo wiesz co ja idę do swojego pokoju, oo..zaczekaj biorę lody i jak przyjdzie Liam to go wpuść.
-Dobra, co będziecie robić?-Spytała podejrzliwie.
-Nie wiem on się zapytał czy może przyjść, więc miałam mu odmówić, a poza tym jest fajny.
Poszłam  do pokoju, wzięłam  położyłam lody na oknie i wyciągnęłam z szafy pudło z moimi rzeczami z przeprowadzki. Zaczęłam je przeglądać, nalazłam tam moją półkę. Musiałam iść do piwnicy by móc ją zawiesić, poszłam do piwnicy po młotek i gwoździe. Zeszłam powoli po schodach, nachyliłam się nad pudełkiem z narzędziami, naglę poczułam się tak jakby mnie ktoś kopną w nogę. Padłam na ziemię z bólu, byłam przestraszona. Podniosłam się i złapałam za narzędzia, odwróciłam się i szybko wybiegłam z piwnicy. Zamknęłam drzwi i pobiegłam do pokoju swojego. Siadłam na łóżku podwinęłam swoje leginsy i spojrzałam na swoją nogę zobaczyłam ślad ręki, przestraszyłam się. Wzięłam pudełko po lodach i przyłożyłam je w to  miejsce. Siadłam na łóżku wtulona w misia, łza spłynęła mi po policzku. Naglę usłyszałam potężny stukot od zamkniętej szafy, zaczęłam się poważnie bać. Podeszłam do niej i złapałam za klamkę otwierając je, to co zobaczyłam mnie przeraziło.  Zobaczyłam niską przestraszoną kobietę, cała była w krwi miała białe oczy i była postrzelona w szyję z której krew leciała. Wyszła  stamtąd  i pokazała palcami na deski tak jak to co zobaczyłam w nocy. Zaczęły mi łzy spływać potokiem po policzkach, ona chciała mi jeszcze coś pokazać. W jednej chwili wszedł do pokoju Liam, zniknęła. Z  łzami w oczach stałam przerażona, nie mogąc nic wykrztusić. Od razu wziął mnie i posadził na łóżku, przytuliłam się do misia i zaczęłam jeszcze mocniej płakać.



2 komentarze: