Part 2
It will be good..
Patrzeliśmy sobie w oczy przez dłuższy czas, oboje uśmiechnięci. Wzięłam go za rękę i powoli wstałam,
zaczęliśmy iść. Szedł za mną nic
nie mówiąc, obróciłam się i stanęłam naprzeciwko niego.
-Ufasz mi ? –Spytałam.
-Cały czas. –Na jego twarzy pojawił się
szerszy uśmiech z dołeczkami.
Stanęłam do niego plecami, a on próbował
zrozumieć co robię.
-Wystaw ręce.
Gdy to zrobił ja wzbiłam się zahaczając
barkami o jego dłonie,
wzleciał ze mną. Trzymał się mocno, a zarazem delikatnie. Podleciałam wyżej me
skrzydła rozprostowały się na
wietrze, lecieliśmy w
poziomie. Odwróciłam głowę, włosy
opadły mi na prawy bok. Spoglądnęłam na
niego, jego twarz była
rozpromieniona. Puścił się rękoma i wyprostował je, jego
nogi lekko spowinęły mój tułów. Wzbiłam się wyżej, a on znów złapał się mnie obiema rękoma.
Lecieliśmy w śród ptaków, wysoko. Zleciałam bardzo mocno w dół robiąc
korkociąg, czułam jak jego ramiona owinęły mą talie.
Uśmiechnęłam się i wylądowałam ja
jednej z wierzb, siadł na
grubej gałęzi. Moje skrzydła oklapły i złożyły się, siadłam obok niego. Popatrzył na mnie, na jego twarzy pojawiły się kochane
dołeczki. Opuścił głowę i
zeskoczył z gałęzi, zrobiłam to
samo. Obrócił się, a ja uwiedziona jego zapachem wpadłam w niego. Nagle wiatr się zerwał,
rozwinęłam skrzydła stwarzając kopułę wokół nas.
Przybliżył się do
mnie, jego dwa palce musnęły mój policzek.
- Jesteś piękna.
-Odezwał się.
-Jasne.
Pokręcił głową, a ja
się uśmiechnęłam. Nagle
usłyszeliśmy za sobą huk
upadającego drzewa, obróciłam się. Harry stał za mną i wyglądał, serce zabiło mi
mocniej. Niecałe 10
metrów od nas stał nastolatek, w moim lub rok starszy chłopak. Miał skrzydła podobne do moich tylko że czarne, ubrany w szary t-shirt z czarnymi rurkami. Był brunetem(czarne włosy) o złoto-brązowym spojrzeniu, zaczął iść
powoli w naszą stronę.
-Lucas -Powiedziałam zmrużając oczy, skrzydła zrobiły kopułę nad
Harrym tak by nie można było zobaczyć.
-Witaj słońce.
–Odpowiedział
cwaniackim uśmieszkiem.
-Dla ciebie nie żadne słonko,
gadzie.
-Widzę że
przyprowadziłaś mi kolejną duszę dla matki.
Usłyszałam jak
przyspieszyło Harremu
serce, stał nieruchomo.
-Nigdy go nie weźmiesz. –Odezwałam się.
-Czyżby wyzwanie, możemy się
przekonać.
W tym samym momencie
otworzyłam skrzydła obracając się do Stylesa.
-Uciekaj !-Krzyknęłam.
Wystraszony chłopak zaczął biec,
zaatakowałam Lucasa odciągając go on
jego celu. Przeze mnie przepłynęłam moja energia byłam nią
otoczona, w rękach
uformowałam z niej kule. Strzeliłam prosto w jego twarz, wzbił się w
niebo. Odbiłam się nogami od ziemi i podążyłam z nim, nie dostrzegłam tego że
odwzajemnił moje uderzenie. Czarna
moc przywaliła we mnie sprawiają w zakołowanie,
zniżył się jak
jastrząb blisko ziemi lecąc między drzewami
za zdobyczą. Ruszyłam by
powstrzymać go, nie miałam jak przyspieszyć. W pewnym momencie zobaczyłam Harrego jak szybko biegł, nagle podskoczył wysoko. Dostrzegłam wokół niego
spowijającą się energię, przepływała przez
niego. Jego oczy zrobiły się momentalnie nie naturalnie jasne, świeciły tętniącą zielenią. Z półobrotu
kopnął
w twarz skrzydlatego mężczyznę. Uderzenie było potężne tak że drzewa zahuczały, a Lucas wrył się w
ziemię.
Zatrzymałam
się
nie dowierzając co zobaczyłam, Harry opadł na kolana. Skrzydlaty uciekł, a ja
szybko poleciałam do chłopaka. Położyłam jego głowę na moich udach i głaskałam po
rozwichrzonych włosach, miał zamknięte oczy lecz jego serce łomotało jak
szalone.
- Już go nie
ma. –Odezwałam się szeptem całując go w czoło.
Zerwał się na równe
nogi jak oparzony, spojrzał na mnie i na siebie. Jego oczy znów miały zwykły zielony kolor.
-Ja..jak, przecież..ale.
-Harry spokojnie.
Podeszłam do niego, a on
mocno mnie przytulił. Pocałowałam go w szyje i jeszcze raz mocno przytuliłam, w
głowie mej było
tylko jedno pytanie „Skąd ta moc bez skrzydeł i jego świecące oczy?”. Myśli
wiły się
po mojej głowie, Wzięłam w swoje ręce jego twarz, me
oczy wodziły po jego ustach i oczach. Widać było
że był
znów zagubiony, tak jak w ten czas go poznałam. Przejechałam
dłonią
po jego policzku, a on całkowicie się w nią
wtulił. Pocałowałam go czule, a później przytuliłam
tak by poczuł się
że ma kogoś
przy sobie.
-We'll be fine, I'll never leave and especially at the moment we will
Find the answer to what happened.
___________________________________________
Chciałabym wam powiedzieć że od dzisiaj będziemy dodawać rzadziej posty co 2-3 dzień : ( tylko książki cały czas będą dodawane na przemian w każdą niedziele ;) Chcę też się was zapytać o której godzinie mamy najlepiej dodawać nasze posty wolicie by były dodawane w nocy o 1-2 w nocy czy bardziej tak popołudniu o 14-16 ? Napiszcie co o tym sądzicie w komentarzach, to dla nas bardzo ważne.
Pierwsza część jak i druga jest rewelacyjna..uwielbiam ♥__♥
OdpowiedzUsuń