środa, 24 lipca 2013

Don't leave me never more..


Imagin z Justinem dla Madeleine, miały być kimixxy ale postanowiłam dodać smutnego imagina. Mam nadzieję że się spodoba :) 


Dziś mijają 3 dni od naszego rozstania, jestem strzępkiem nieszczęścia. Nie mam siły już walczyć, przede mną widzę zbliżający się most. Moje zapłakane oczy wędrują na prawie zawalający się mały pomost, wciąż sobie przypominam jak obiecywał że nie zostawi, nie zrani i nigdy nie opuści bo kocha. To były kłamstwa, kolejna osoba którą kochałam i ufałam jej bezgranicznie, opuściła mnie. Nie mam już nikogo, nie potrafię już zaufać. Zawsze się tak działo, kiedy poczuję się bezpiecznie i zbliżę się do kogoś. On mnie zostawia, samą podłamaną. Zbliżam się do mojego pomostu, łzy ciekną po mojej twarzy. Psychika wysiada, chcę skończyć z tym wszystkim. Staję na spróchniałym drewnie, po czy przechodzę po cienkiej metalowej obręczy pomostu. Wyciągam telefon i wystukuję numer mojej przyjaciółki, przykładam telefon i staram się opanować łzy.
-To koniec. -Z ledwością mówię czując gorzką gulę w moim gardle.- Przepraszam za wszystko, za mnie i dziękuję ci.  -Szepczę, łzy leją się po moich policzkach.
-Mia co ty mówisz ? Chyba nie zamierzasz tego..
-Żegnaj. -Mówię po raz ostatni kładąc rękę przy ustach.
-Ni..-Rozłączyłam telefon.
Idę przed siebie, w stronę zakończenia pomostu. Nic nie jest w stanie mnie zatrzymać, uwolnię ich ode mnie. Będą szczęśliwsi, byłam tylko pieprzoną zaporą do szczęścia. Jestem już tak blisko końca, patrzę jak nurt rzeczny płynie coraz szybciej. Woła mnie do siebie, chmury robią się coraz czarniejsze. Patrzę się na nią, wspominając wszystkie chwilę z nim. I w tym samym momencie słyszę jak coś wbiega na pomost, obracam się szybko i patrzę przerażona. Do oczu podchodzą mi jeszcze większe łzy, to on.
-Nie rób tego. -Mówi drżącym głosem, wystawia rękę w moją stronę.
-Zostaw mnie. -Krzyczę w jego stronę,  a tura łez spływa po mojej twarzy.
-Proszę Mia, nie rób tego. -Jego oczy wyrażają strach, smutek rozdarcie ?
Mój wzrok pokierował się na nurt wodny, cały czas pilnując by się do mnie nie zbliżył.
-Wiesz jak to jest budzić się z świadomością że jest się niczym, nikim. Zwykłym powietrzem którego każdy nienawidzi, nie kocha. Twoja rodzina nie przyznaje się do ciebie, dlatego bo jest się innym. Nienawidzi cię najmocniej na świecie i uważa cię za śmiecia, za zbędny bagaż którego by się chciał pozbyć. A osoba która jeszcze przytrzymuję cie przy życiu zostawia cię, odchodzi. I zaczyna ciebie traktować jak śmiecia, jak by nic dla niego wcześniej nie znaczyła. Wracasz do domu i boisz się że w nocy coś ciebie zaatakuje. -Z moich oczu zaczęły się lać rzewne łzy, chmury nad nami oberwały się i zaczął lać gigantyczny leszcz. Zalewając nas kroplami, mój wzrok utkwił w jego szarych oczach które cały czas nie tracą kontaktu wzrokowego ze mną. -Zostałam sama, nie mam już nikogo. Nie mam po co żyć,  a kolejnego zranienia. Cierpienia nie zniosę, nie jestem tak silna jak wszyscy myślą. Jedyna rzecz jaką chcę naprawdę poczuć, to miłość. Chcę być kochana i potrzebna. -Dodałam patrząc mu prosto w oczy, nie odezwał się ani słowem. Nawet nie drgnął, zamknęłam oczy i zakryłam twarz rękoma szlochając. Zaczęłam iść do tyłu, osuwałam się nie mając siły już stać. W ten czas poczułam czyjąś rękę na mojej tali, mocne szarpnięcie. Po chwili moja twarz była w przemoczonym ciepłym materiale. Chłopak objął mnie mocno, jego ramiona opatuliły mnie całą. Wtuliłam się w niego jak najmocniej, a on całuje mnie w moje przemoczone włosy. Jego ręce jeżdżą po moich plecach, a mój płacz się uspokaja. Kładzie swoje dłonie na moich biodrach tak że nie mogłabym się wyrwać z jego uścisku, odciąga mnie od siebie nie puszczając. Patrzymy sobie prosto w oczy, opiera swoją głowę o moją.
-Nigdy więcej cię nie zostawię, nie opuszczę. -Szepcze. -nie rób tego więcej, bo to ja się w ten czas załamię. Jesteś całym moim światem. -Dodaję mają zamknięte oczy.
Nie jestem w stanie wydobyć z siebie żadnego głosu, tylko kiwam głową na tak. Jego usta zbliżają się do moich, otwiera oczy i patrzy głęboko mi w oczy. Nasze oddechy stają się przyśpieszone płytsze, podnoszę ręce na wysokość jego twarzy nie tracąc kontaktu wzrokowego.
Kładę opuszki paców na jego policzkach, a on delikantnie mnie całuje. Przez moje ciało przechodzi dreszcz, ten sam kiedy pocałował mnie po raz pierwszy  14 miesięcy temu. Oddaję jego pocałunek który zmienia się w bardziej namiętny.  Jego ciepłe idealne usta całują moje, tak jak nigdy wcześniej. Nasze pocałunki przemieniają się w takie jakie byłyby ostanie. Deszcz spływa po naszych rozgrzanych ciałach, chłopak przytula mnie mocno zanurzając twarz w moich włosach. Składa pocałunek w mój karku, muskając moją szyję swoim oddechem.
-I love you so much. -Szepcze mi do ucha.
-I love u too Justin. -Odpowiadam.
-Tak bardzo się martwiłem że przybiegnę za późno. Ze już ciebie nie zobaczę.
-Ale przybyłeś w samą porę.
-Chodź my stąd. -Bierze mnie za rękę i powoli schodzimy z pomostu.

PS Kolejny imagin\komixx będzie dla Paulina M a po nie będzie dla
 . ~ Misiaczek 

7 komentarzy:

  1. Jej jaki smutny ten imagin.
    Płakałam ;c
    Ale cudowny. Powiadom o nowym :)

    ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWY ROZDZIAŁ

    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, z pewnością zaglądnę na twojego bloga :)

      Usuń
  2. Imagin może i smutny, ale naprawdę wspaniały<3
    Czekam na kolejne, pozdrawiam;*

    Maddie

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww piękny *.*
    Na początku smutny, myślałam że skoczy z tego mostu...
    A pitem pojawia się Justinek i wszystko wraca.
    Achh I love happy ends <3<3<3

    Przy okazji zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń