Part 5
Who we are ?
Zadzwoniłam
do Jeremiego, poprosiłam go by przyjechał pod szpital. Powiedziałam mu jedynie
że Harry przedawkował, nie wtajemniczałam go w wcześniejsze scenariusze. Stałam
patrząc na niebo było rozgwieżdżone, po nie całych 10 minutach przyjechał po
mnie swoim czarnym chevroletem chevelle. Weszłam do auta i uśmiechnęłam się,
ruszyliśmy w stronę domu.
-Hey.
-Hey.
-I jak z nim
?
-Dobrze nic
na szczęście sobie nie uszkodził, jutro zostanie wypisany z szpitala.
-Czemu
przedawkował, pokłóciliście się ?
-Nie z kąt
że.
-Kate.
Martwię się o ciebie. –Powiedział zmartwionym głosem i spojrzał na mnie.
-Nie masz o
co. –Posłałam mu sztuczny uśmiech.
Dojechaliśmy,
otworzyłam drzwi samochodowe i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam
się w nim na klucz, zapaliłam światło. Obróciłam się i cicho
zapiszczałam, opadając na drzwi.
-Ci
!-Powiedziała blond włosa dziewczyna kładąc rękę na mojej buzi.
Zabrała je,
a ja rzuciłam jej się na szyję.
-Eli, co ty
tutaj robisz..jej ile miesięcy ciebie nie widziałam. –Odezwałam się wtulona w
starą przyjaciółkę.
-Ciebie też
dobrze widzieć, Kate proszę za mocno mnie ściskasz bo nam w plecy pójdzie.
Obie
zaczęłyśmy się śmiać, siadłyśmy przy oknie. Wypytywałyśmy nawzajem o siebie,
śmiejąc się. Rozmawiałyśmy przez jakieś 2 godziny, a dokładnie ona opowiadała
gdzie była. Jakie miasta i państwa zwiedziła, chciałam z nią przegadać całą
noc. Jednak musiała jeszcze odwiedzić parę osób, było koło 1 w nocy kiedy ona
opuściła mój pokój przez okno. Patrzyłam jak to robi, skoczyłam. Jednak na
ziemię stanęła łagodnie, odwróciła się pomachała mi. Zamknęła okno, poszłam do
toalety z piżamą. Wzięłam długi, bardzo długi prysznic zmywający cały
dzień z mojej głowy. Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, starłam parę z
lustra. Wytarłam włosy drugim ręcznikiem, założyłam bieliznę. Nie chciało mi
się zakładać nawet piżamy, zgasiłam światło i walnęłam się spać do zimnej
niebieskiej pościeli. Wtuliłam się wygodnie w poduszkę, myśląc o Harrym
zasnęłam. Była 9:15 AM gdy się obudziłam, spokojnie wstałam wiedząc że to
naroście sobota. Podeszłam do garderoby wyciągając krótkie dżinsowe spodenki i
niebieski t-shirt. Zrobiłam sobie kucyka, włożyłam trampki i złapałam za
torebkę w której miałam telefon z kluczami i karteczką od Stelli którą
wcześniej przeczytałam. Zeszłam na śniadanie które wzięłam ze sobą, pożegnałam
się z Jeremim. Weszłam do swojego szaro-czarnego Mini Coopera, pojechałam do
szpitala. W drodze puściłam sobie swoją ulubiona piosenkę Little Mix –Wings,
uwielbiałam gdy Perri Edwards śpiewała w tej piosence. Dojechałam na
miejsce, wyszłam i poszłam na odział w którym znajdował się mój loczek. Akurat
wpadłam na doktora który go wypisywał, przywitałam się z nimi. Harry zabrał
swoje rzeczy i poszliśmy do mojego auta, wsiedliśmy.
-To gdzie teraz
jedziemy ? –Spytał.
-Muszę ci
kogoś przedstawić. –Odpowiedziałam zapinając pasy.
-Okey,
możemy wpaść jeszcze do jakiegoś baru bo głodny jestem ?
Sięgnęłam na
tyły ręką i wzięłam moją torbę, wyciągnęłam z niej 3 bułki z serem i sałatą
pekińską. Podałam mu, a on wpatrzony we mnie ze szczęściem na ustach zaczął
powoli pochłaniać je. Jechaliśmy w stronę jednej z uliczek rynku, musiałam co
chwile zwalniać. Zatrzymałam się przed dużym budynkiem z napisem
Biblioteka, wzięłam głęboki oddech.
-Po co
idziemy do biblioteki ?
-Za chwilę
zobaczysz.
Spojrzałam
na niego wpół uśmiechnięta, miałam wiele obaw. Wysiedliśmy, weszliśmy do
niej i od razu wpadliśmy na Elli. Przedstawiłam ich sobie.
-Pewnie
idziecie do Heresa. –Powiedziała.
-Tak skąd
wiedziałaś ? –Spytałam.
-A po co byś
tu przychodziła ? Przecież nie znosisz książek.
-Fakt..a ty
po co przyszłaś ?
-On do mnie
zadzwonił i dlatego wczoraj ciebie odwiedziłam.
-Aha..okey
no to chodźmy go poszukać.
Poszliśmy
wzdłuż korytarza i weszliśmy do ogromnego pokoju z rzędem półek na których
stały przerozmaite książki, zaczęliśmy szukać go. Stał przy jednym z stolików i
układał nowo rozpakowane książki, podeszliśmy do niego. Jak zwykle
skomentował to jak bardzo wyrosłam i jak dawno się nie widzieliśmy, była to
rutyna. Poszliśmy długim korytarzem do jego gabinetu. Zamknął nas od środka,
ściągnął z siebie medalik z znakiem sowy. Przyłożył w mały wyrzeźbiony otworek
jednej z biblioteczek, odsunęła się do tyłu. Styles spojrzał na
mnie, a później na Heresa. Poszliśmy do tuneli po metalowych starych schodach,
znajdowała się tam piwnica. Weszliśmy do jednego z pomieszczeń, było tam pełno
grubych starych ksiąg poukładanych na półkach przymocowanych do ściany.
Stanęliśmy przy małym stole, podałam karteczkę bibliotekarzowi.
-Hm..interesujące.-Popatrzył
na lekko zdezorientowanego Harrego.
-Co ?
–Spytał Hazza.
Mężczyzna
podszedł do Eli, szepnął jej na ucho. Zrobiła krok do tyłu, wystawiła obie
ręce. Zaczęła szeptem coś wypowiadać, zerwał się lekki wiatr. Z biblioteczki
naprzeciwko niej wyleciały 3 książki i delikatnie opadły na stolik.
Uśmiechnęłam się do dziewczyny i przybiłam jej piątkę.
-Widzę że
ćwiczyłaś zaklęcia.- Odezwałam się.
-A
jak.-Odpowiedziała.
Loczek
podszedł zszokowany do ksiąg, przejechał palcem po literach wyrytych na
księgach. Skrzywił się i popatrzył na nas.
-Po jakiemu
to jest ? –Spytał zdziwiony.
-Stary
sumeryjski. –Powiedziałam i podeszłam do księgi znajdującej się obok niego. –
Widzę Heresie że masz tutaj pokaźny zbiór z wszystkich starych dziejów Anielskich
Stróży, Starszych, a zwłaszcza Upadłych i odmian mieszańców. Tylko nie rozumiem
jednego na co ci one ?
-Musimy
zobaczyć które od których korzeni się może wywodzić..trzeba przeczytać całą
naszą Historię..od początku narodzenia się świata poza ludzkiego.
-Zaraz,
zaraz, zaraz..o czym wy mówicie ?! –Spytał zirytowany Harry.
-Pamiętasz
co ci wczoraj mówiłam, kim jestem.
-Aha.
-No to teraz
tak, nie jestem jedynym wybrykiem natury.
-Co ?!
–Spojrzał na mnie z zdziwieniem.
-To może
opowiem ci całą historię..Na początku było tylko miejsce nazywane Verdun, żyli
tam tylko aniołowie i archaniołowie na ich czele byli STARSI.
Założycielki miasta które były.. Sarah, Alice, Sasha, Nenum, Margaret.Były
założycielkami Verduny i były najpotężniejsze z wszystkich innych, dlatego to
one pilnowały porządku na świecie tym i magicznym…
-Przecież
twa mama miała na imię Margaret..-Przerwał mi Harry , a ja na niego popatrzyłam
z ukosa. -Przepraszam ..kontynuuj, proszę?
-Dobra..no
więc..żyły wszystkie w zgodzie dopóki Nenum nie zaczęła się zmieniać po ślubie
z Belianem gdy urodziła mu 1 syna Uriela, stała się zła. To już nie była ta
sama siostra, kłóciła się o wszystko z siostrami. Wraz z mężem zaczęli
przeciwstawiać aniołów przeciwko reszcie starszych by zwalić swoje siostry z
panowania, uważając że to ona powinna panować a nie one. Dziewczyny nie miały
wyjścia, wygnały ją i tych którzy jej pomagali..nazwały ich Upadłymi Aniołami.
W ten czas rozpoczęła się wojna pomiędzy dobrem, a złem. Podczas jej Nenum
urodziła jeszcze 6 synów Lucasa, Samuela, Nathaniela, Daniela, Nyrona,
Walloxa.. chłopaki odziedziczyli po nich zło, poszli w ślady swych
rodziców..wojna się ciągła, a zło zwyciężało.. starsi stworzyli specjalny pakt
więzów krwi, powołali swoje dzieci by w 15 urodziny odnalazły swą moc i dostały
skrzydeł które pomogą w walce, a każde ich kolejne pokolenie ma mieć taką samą
moc..Margaret wyszła za Iana którego starszy brat Jeremi zbierał dobrych i
potężnych magów by stworzyć silne zaklęcie, pomagając anielskim wygrać walkę. W
ten czas Bastian został ojcem, urodziła im się córeczka. Niestety 7 lata
po jej urodzinach zginęli zamykając Nenum z jej synami w specjalnej pieczy,
która została przełamana i rozniesiona po całym świecie. Jeremi się uchronił
jako jedyny i zaopiekował się małą, niestety wojna dobra ze złem wciąż się
toczy. Jeden z synów Lucas został uwolniony przez demonicznych których
potomstwa i anomalie nam najbardziej przeszkadzają tworząc armię, teraz upadły
próbuje odzyskać rodzinę i zniszczyć STARSZYCH poczynając od ich dzieci..
-Matko.
–Odezwał się Harry wpatrzony w ślepo w stół.
-Już wiesz
co się tu święci.
-Aha..tylko
jedno mnie zastanawia..na co ja wam jestem potrzebny ?
-Masz moc,
której rejestru nie znamy i dlatego musimy zaglądnąć do opisów wszystkich
powstałych gatunków i podgatunków. –Powiedziałam patrząc na niego.
Otworzył
jedną z ksiąg i spojrzał na litery zapisane w niej, z zdziwieniem przejechał
palcem po nich.
-Co to są
Reishe ? –Spytał.
-Rodzaj
demonicznego, podobny do dużego wilka o futrze i zębach tygrysa. Jego łapy
zakończone w gigantyczne szpony, zadaniem bydlaka jest zabijanie ludzi by ich
dusze zmieniały się w to co ich ugryzło i nigdy nie zostały zbawione.
–Odezwałam się, po chwili zerwałam się . –Z kąt wziąłeś te słowo ?
-No z tej
drugiej starej księgi, a co ?
-Przecież
one są na..-Podeszłam szybko do niego i zerknęłam na księgę. –Nie możliwe tu
wszystko pisze po erdyckim..ty nie..- Heres do mnie podszedł i spojrzał z
dumnieniem na niego i na księgę.
-Ciekawe..ostatnio
ten język potrafili przeczytać potomkowie dragonów ale nie jestem pewien. Muszę
zajrzeć do księgi z ich historią, Elli proszę znajdź na półce mi księgę o
dragonach.
Znów
podeszła do półek z nimi i wystawiła ręce przed siebie, zamknęła oczy. Stała
pewnie i nie ugięcie, zaczęła coś wymawiać szeptem. Widzieliśmy jak jej moc
zbiera się lekko wokół jej, żadna z zakurzonych ksiąg nie drgnęła.
-Nie ma jej
tutaj. –Odezwała się otwierając oczy i opuszczając ręce.
-To nie
możliwe..powinna być tutaj.
-Moja moc
nie może jej znaleźć, a nie zawodzi tak łatwo.
-Może ktoś
ją wziął lub wykradł ? – Powiedział Harry.
-Wiesz co to
by było gdyby się okazało że któryś z demonicznych ją ma ?! –Spojrzał na niego Heres z wściekłością. –Musimy ją
znaleźć.
Dopiero tu weszłam i jestem mile zaskoczona. :)Naprawdę rozdział jest cudowny,liczę ze szybko dodasz następny. ;)
OdpowiedzUsuń+Obserwuje. ;)