niedziela, 21 kwietnia 2013

Descendant of Evil 18


18


''Jak tylko usłyszeliśmy że ktoś idzie po schodach, wyskoczyłyśmy z ubrań i rzuciłyśmy je szybko do szafy. Siadłyśmy na łóżku, udając że rozmawiamy. Cała nasza trójka obróciła z powagą głowy gdy tylko ujrzeliśmy osobę stojącą w drzwiach.''

Do pokoju wszedł Liam, zrobiłam duże oczy z przerażenia.
-Asia mogę z tobą pogadać w cztery oczy? –Spytał smutnym głosem patrząc na mnie.
-Aham..już idę.
Wstałam z łóżka, zostawiając dziewczyny same wyszliśmy za drzwi. Zamknęłam je i oparłam się o ścianę, spojrzałam na niego poważnie.
-Powiedz mi dlaczego jesteś na mnie zła ? –Odezwał się i spojrzał mi w oczy.
Moje serce przyspieszyło gdy tylko się odezwał, nasze spojrzenia znów się skrzyżowały.
-Nie jestem, po prostu...eh.. nieważne. –Powiedziałam.
-Przepraszam, za wszystko. Nie wiem co ci zrobiłem ale chcę to naprawić.
Opuścił głowę, widać było że był przybity tak jak ja. Jeszcze 2 dni temu bym mogła mu to wypomnieć, ale dziś. Nie miałam takiej odwagi, kiedy go tylko widziałam coś we mnie pękało. Ulegałam wszystkiemu, nawet jeśli mnie skrzywdził. Ja nadal mu trochę ufałam, jakaś cząstka mnie kochała go i nic nie mogłam z tym zrobić.
-To ja ciebie powinnam przeprosić, po prostu nie radzę sobie z tym wszystkim. Katherina miała racje, dzięki że mnie uratowałeś. –Nie tak miały brzmieć moje słowa które układałam sobie w głowie od paru dni, popatrzył na mnie i się uśmiechnął.
Weszliśmy do dziewczyn, uśmiechnęłam się do nich krzywo. Obie były zdziwione, lecz nie wypomniały mu tego przez co ja przeszłam. Udawałyśmy przed nim że wszystko jest okey, zaczęliśmy się bawić i rzucać się poduszkami. Musiałam być silna, cały czas się uśmiechałam lecz w sercu płakałam. Po 7:15PM  dziewczyny poszły do domów wraz z Liamem, ja zamknęłam się w pokoju. Wzięłam z kąta swoją gitarę i zaczęłam grać, wymyślałam różne teksty  po to by zapomnieć o wszystkim. Mama na kolacje przyniosła mi truskawki z śmietaną i cukrem, uśmiechnęłam się do niej i podziękowałam jej. Tylko ona wiedziała że ze mną jest coś nie tak. Nie pytała się mnie, dała całusa i wyszła z pokoju. Odłożyłam moją gitarę podeszłam do łóżka, siadłam po turecku i włączyłam laptopa. Zaczęłam szukać  wiadomości na temat swojego domu i okolicy, dowiedziałam się bardzo przydatnych rzeczy.
        Pod domem Rodu Rejów prowadziły bardzo długie ciągnące się przez całe miasto tunele, prawdopodobnie zostały one stworzone za czasów II wojny światowej. Legenda głosi że jeden z braci Rejów zrobił coś bardzo złego, by zabezpieczyć się ukrył w nim skarb. Jednak przejście i znalezienie jego jest bardzo trudne, jeszcze nikt nigdy nie znalazł wejścia do owych katakumb.  – M. Howard.
         Podziemne tunele prawdopodobnie strzeże jakiś stwór, jak wskazuje historia jest to jeden z synów książąt zakładających te miasto. Nikt nie wie czy to prawda, lecz ludzie którym udało się uciec stamtąd opowiadają że widzieli coś na postać człowieka. Tyle że miał dużą zniekształconą głowę, był strasznie wyskoki. Zabijał każdego kto nie jest potomkiem założycieli miasta, tylko osoba z obrączką na której jest specjalna tajemnicza piecza założycieli przeżyje. -Redakcja z lat 80’
Spojrzałam na jedną z ścianą, gdzie może być ta obrączka. Pomyślałam i od razu wyłączając laptopa pobiegłam do mamy.
-Mamo babcia ci nie dawała może żadnej obrączki ? –Odezwałam się wbiegając do kuchni.
-Nie, a co jest ci jakaś  potrzebna? –Zapytała się.
-Nie, tylko tak się pytam.
Znów poleciałam po schodach do swojego pokoju, skoczyłam na swoje łóżko. Wzięłam przytuliłam się do swojej poduszki i zaczęłam się zastanawiać gdzie ona może być, w ten czas mnie olśniło. Mogła być na palcu Thomasa, puknęłam się w czoło ręką. Wstałam i poszłam do toalety, spojrzałam na siebie w lustrze. Umyłam zęby chodząc cały czas po pokoju, zamknęłam obie pary drzwi i odeszłam do biurka z którego wyciągnęłam swoją mp3. Wczołgałam się pod kołdrę, puściłam sobie piosenki. Światło dużego księżyca rozświetlało mój pokój, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Dość szybko usnęłam, sen jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Występował w nim Liam ja i Skay, widziała po raz kolejny scenę gdy oni się całują. Od razu się obudziłam z koszmaru, pomaszerowałam do toalety i wzięłam dość długi prysznic. Wysuszyłam sobie włosy i zeszłam na śniadanie już z plecakiem, zjadłam mały jogurcik Danio. Pożegnałam się z mamą i z tatą, wyszyłam z domu. Cała ich trójka czekała już na mnie, poszliśmy do szkoły. Jak tylko weszliśmy wszyscy się na mnie krzywo patrzyli, podeszłam z spuszczoną głową do szafki. Na niej była kartka z napisem "Świr, widzący duchy", zerwałam ją szybko  i wyrzuciłam do śmietnika. Usłyszałam za sobą jakiś głos " Ej, duszku widziałaś może Hitlera” do oczu napłynęły mi łzy. Wiedziałam że to przez Skay wszyscy wiedzą o moim sekrecie, byłam załamana. W końcu zadzwonił dzwonek, weszłam szybko do klasy od biologii. Chciałam usiąść koło Liama, ale Skay już tam siedziała przy nim. Zrobiło mi się przykro, podeszłam do ławki gdzie siedział  Eddie, przesunął się bym mogła siąść obok niego. Uśmiechnął się, nie był dla mnie wredny jak reszta chłopaków. Podał mi jakąś zgiętą karteczkę, otworzyłam ją.
„Naprawdę jesteś gnębiona przez nie ?”
 Popatrzyłam na niego i szybko mu odpisałam, podając ją.
" Kto mnie ma gnębić ? Czemu piszemy na karteczce?"
"Duchy, nie wiem dlaczego piszemy."
Podarłam szybko karteczkę, przysunęłam się do niego i szepnęłam mu do ucha.
-Jeśli chcesz się mną zabawić to ci się nie uda więc powiedz czego chcesz.
-Gdy przyszłaś do szkoły po raz pierwszy miałem taki zamiar, ale teraz już nie chcę. Nie kręci mnie już to, jesteś inna od tych wszystkich dziewczyn. –Wyszeptał, a jego odpowiedz wprawiła mnie w osłupienie.
-Tak, widzę je. –Odpowiedziałam mu.
-Widziałaś je ? –Zapytał zdziwiony.
-Yhm...wiele razy.
Popatrzył mi w oczy, po czym bez słowa się obrócił w stronę tablicy. Postąpiłam tak jak on, udałam że nie słyszę wszystkich obelg które leciały w moją stronę. W pewnym momencie oberwałam dużą kulką papieru zamoczoną w jogurcie, nie wytrzymałam już. Wstałam szybko i zabrałam swoje rzeczy, z łzami w oczach spojrzałam na Liama który się na mnie patrzył.
Wybiegłam z klasy nie słuchając nauczyciela, wrzuciłam rzeczy do szafki. Poszłam na schody prowadzące na strych naszej szkoły, siadłam na nich. Myślałam że Liam pobiegnie i znajdzie mnie, jednak nikogo nie było. Skuliłam się i schowałam głowę w kolana płacząc, w pewnym momencie usłyszałam stukoty dobiegające z samego strychu. Podeszłam do uchylonych drzwi, otarłam łzy i weszłam do środka.  Na parapecie od okna siedziała zapłakana dziewczyna, spojrzała na mnie.
-Co ty tu robisz ? –Zapytałam.
-Siedzę i się zastanawiam.
-Ale nad czym ?
-Czy wyskoczyć?
Zobaczyłam jak szybko otwiera okno i wylatuje przez nie, podbiegłam z piskiem do okna. Wyglądnęłam przez nie, nie było śladu po niej. Siadłam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej, miałam już dość. Czy jestem wariatką, czy to co widzę jest naprawdę ? myśli nie dawały mi spokoju. Wstałam zeszłam na niższe piętra, wyciągnęłam plecak z szafki. Obróciłam się i w ten czas zobaczyłam jak Payn siedzi na ławce z Skay. Nic bardziej mnie tak nie zraniło, wyszłam szybkim krokiem ze szkoły. Dziewczyny za mną wybiegły i prosiły żebym została z nimi, nie odpowiedziałam im. Szłam przed siebie, byłam załamana. Rozpadało się, szłam pustą ulicą w stronę swojego domu. Moje serce już nie wyrabiało tego co się wokół mnie dzieje, nie panowałam już nad łzami. Weszłam do środka, rodziców jeszcze nie było. Mieli być dopiero wieczorem, w ten czas by mnie znaleźli z pewnością już martwą.
-Idę do spiżarni, nie szukajcie mnie. Nie próbujcie mnie uratować, za dużo na spożyłam wam kłopotów. Przepraszam, zapamiętajcie mnie taką jaką byłam. –Napisałam do dziewczyn.
Poszłam do piwnicy, wzięłam latarkę i młotek. Wzięłam głowę byka i podeszłam do szafki, otworzyłam ją. Łzy spływały mi po policzkach, wzięłam głęboki wdech i weszłam w głąb ciemności. 
Miałam zejść już gdy nagle coś złapało mnie za rękę i wyprowadziło stamtąd, było to Liam który mnie mocno przytulił.
-Dziewczyny nie mogły się zerwać, ale ja nie mogę dopuścić do utraty ciebie. –Odezwał się.
-Po co przyszedłeś?! I tak wszystko mi zniszczyłeś – Odepchnęłam go od siebie. -Wiesz czemu nie mówiłam ci dlaczego się przeprowadziłam i kim był chłopak z mojej tapety?- Wykrzyknęłam załamana -Bo nie chciałam się przyznawać że byłam aż tak głupia. Zakochałam się w nim, było moim przyjacielem. Jednak oboje byliśmy w sobie zakochani, a bardziej mnie się tak wydawało. Dzień przed jego urodzinami wyznałam mu prawdę, byłam szczęśliwa że czuł to samo. Jednak na drugi dzień chciałam mu zrobić niespodziankę, akurat on kończył trening. Nie wiedział o mnie i w ten czas zobaczyłam jak się całuje z moją przyjaciółką. Uciekłam bo co mogłam zrobić, nie odzywałam się do niego przez dłuższy czas. Lecz kiedy go spotkałam wypomniałam mu i jej, w tedy rozpowiedział całej szkole że jestem stuknięta, że mam jakieś urojenia. Przez to się przeprowadziłam, by zapomnieć o przeszłości o tym co kiedyś było. Chciałam zacząć nowe życie,  a ty to teraz powtarzasz! Wiesz jak to boli kiedy ukochana osoba wygaduje takie rzeczy, kiedy jesteś tak samo zranionym jak kiedyś ! Kiedy cały świat jest przeciwko tobie przez jedną osobę która była dla ciebie tak bardzo ważna, której mogłeś zaufać. Mówiłam że nie, ale ty głupi jej uwierzyłeś. Zniszczyłeś wszystko, to coś było już tego nie ma. Zniszczyłeś mi życie i zraniłeś bardziej niż ktoś inny by mógł mi to zrobić !
Łzy polały mi się bardziej po twarzy, był wpatrzony we mnie. Spojrzałam na niego i uciekłam  w stronę piwnicy.

3 komentarze:

  1. ;___; dziękuję za rozdział...płacze razem z bohaterką ;__; cudny <333

    OdpowiedzUsuń
  2. O wow....
    Ty to wiesz jak wzbudzic odpowiednie emocje :) Rozdzial boski :*

    OdpowiedzUsuń
  3. o Boże nie mogę uwierzyć ;)
    Cudownie, dobrze, że po nią przyszedł.
    Powiadom o nowym.

    ZAPRASZAM NA NOWY 28 ROZDZIAŁ ;*
    Proszę o komentarz < 33

    http://love-is-the-most-important.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń